Drony wkraczają w erę sztucznej inteligencji. Mają samodzielnie transportować krew, a także ludzi w zatłoczonych miastach
Branża dronów rozwinęła się do tego stopnia, że nie sposób dziś wdrożyć pojazdów o większej wydajności energetycznej bez wprowadzenia nowego, innowacyjnego źródła zasilania. W związku z tym inżynierowie skupiają się głównie na usprawnieniu systemów zarządzania tymi pojazdami, które w pełni wykorzystają potencjał uczenia maszynowego. Producenci dronów coraz częściej sięgają po sztuczną inteligencję, która ma zautomatyzować pracę ich urządzeń.
– Firmy skupiają się na rozwoju aplikacji, zastosowań z zakresu machine learningu, sztucznej inteligencji, która pozwala na automatyzację procesów. W tej chwili mówimy o dronach automatycznych, nie autonomicznych. Automatyczny możemy mieć lot od startu do lądowania, natomiast autonomia wymaga już od systemu pewnej dozy myślenia, nad którą obecnie firmy pracują, bo marzymy sobie, żeby drony transportowały krew np. w mieście – mówi w rozmowie z agencją Newseria Innowacje Michał Wojas prezes firmy FlyTech UAV.
Skonstruowanie dronów zdolnych do podejmowania autonomicznych decyzji wymaga opracowania zarówno procesorów zdolnych do wykonywania skomplikowanych obliczeń na potrzeby procesów uczenia maszynowego, jak i samego oprogramowania, które wykorzysta potencjał sztucznej inteligencji.
Firma Qualcomm postanowiła odpowiedzieć na tę rynkową potrzebę, tworząc platformę Robotics RB3. To zestaw narzędzi opracowany z myślą o inżynierach pracujących z inteligentnymi maszynami. W skład platformy wchodzą rozwiązania sprzętowe, programowe oraz narzędzia projektowe zarówno dla użytkowników przemysłowych, jak i programistów. Robotics RB3 ma ułatwić wdrażanie rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji do robotów – w tym również dronów – działających w branży rolniczej, serwisowej, magazynowej, logistycznej czy konsumenckiej.
Po technologie automatyczne sięgają także producenci samych dronów. Firma DJI wprowadziła do sprzedaży pojazdy przemysłowe z linii Matrice 200 Series V2, które wykorzystują kilka rozwiązań upraszczających ich obsługę. System zarządzania transmisją danych OcuSync 2.0 samoczynnie przełącza się między dwoma częstotliwościami pracy 2,4 GHz i 5,8 GHz, zaś funkcja Mission Planning ułatwia planowanie i zarządzanie lotami dronów m.in. poprzez automatyczne tworzenie punktów kontrolnych dla poszczególnych pojazdów.
W przeciwieństwie do pojazdów przeznaczonych na rynek konsumencki, które projektuje się tak, aby były jak najbardziej uniwersalne, modele do zastosowań specjalistycznych mają się spełniać w konkretnych, z góry ustalonych zadaniach, np. w systemach bezpieczeństwa, monitoringu lasów czy systemów energetycznych.
– Pomiędzy rynkiem konsumenckim a profesjonalnym widzimy coraz wyraźniejsze linie, coraz wyraźniejszą barierę z tego względu, że drony do zastosowań konsumenckich to są te, które robią ładne zdjęcia, ładne filmy, wystabilizowany obraz i są bardzo proste w użyciu. Natomiast drony specjalistyczne, profesjonalne skupiają się na tym, żeby dawać jak najlepsze dane pomiarowe, za które firmy tak naprawdę płacą – tłumaczy ekspert.
Projektanci platformy Hummingbird stworzyli oprogramowanie, które ułatwia rolnikom zarządzanie uprawami i wykrywanie ognisk chorób w ich wczesnym stadium. Drony spełniają w tym projekcie funkcję monitorującą – nieustannie fotografują pola, aby dostarczyć dane wizualne, które posłużą do analizy kondycji zdrowotnej konkretnych fragmentów upraw.
Technologia uczenia maszynowego sprawdziła się także w przypadku dronów od EagleView Technologies, które zostały wykorzystane jako integralny element systemu wyceniania strat po przejściu huraganu Harvey. Z kolei koreańska firma Nearthlab tak skonfigurowała drony, aby te mogły automatycznie monitorować stan techniczny farm wiatrowych, wykrywać i zgłaszać ewentualne usterki.
Już za kilka lat sztuczna inteligencja może zostać wykorzystana do stworzenia autonomicznych, latających taksówek. Uber planuje uruchomić pierwszą flotę takich urządzeń już w 2020 roku, a w tym samym czasie podobne pojazdy mają wylecieć na ulice Tokio, gdzie sprawdzą się w roli alternatywnego środka transportu dla kibiców uczestniczących w Igrzyskach Olimpijskich.
– Myślę, że to jest ten kierunek, czyli próba wejścia do życia codziennego i pokazania, że ta automatyzacja już jest na tyle prosta i bezpieczna, że może bezpiecznie przewozić ludzi czy transportować cargo. I myślę, że za chwilę będziemy obserwować drony, które będą ważyły kilka, kilkanaście ton i przewoziły różnego rodzaju materiały, w tym ludzi – przewiduje Michał Wojas.
Według analiz przeprowadzonych przez MarketResearchNest rynek oprogramowania dla dronów przez najbliższe pięć lat będzie się rozwijał w tempie 38,4 proc. Szacuje się, że wartość branży wzrośnie z 390 mln dol. w 2019 roku do 2,73 mld dol. w 2024 roku.